Kto jest winien popsucia nam wyszukiwarki? Wydaje się, że winnych łatwo wskazać palcem. To oczywiście spamerzy z rozmaitych SEO-firm. Alan Patrick z Broadstuff.com pisze:
„Przygotowania do świąt i Nowego Roku wymagały wyszukania pewnej liczby towarów, które trzeba było zakupić, co oznaczało wykorzystanie Google`a do znalezienia zarówno ich, jak i recenzji. Ale w tym roku jasne się stało, jak bardzo system Google`a został zaspamowany – praktycznie wszystko, co było na pierwszej stronie wyników wyszukiwania było jakąś formą spamu SEO. Były to witryny, które nic ci nie sprzedają, jedynie wskazują na inne witryny (często robiące to samo) i wyświetlają pewne „adekwatne” do wyszukiwań reklamy”.
Czy doświadczenie surfowania po Sieci ma przypominać to, co spotyka dziś miłośników sieciowej pornografii, bezwzględnie przekierowywanych pomiędzy pozbawionymi obiecanych treści witrynami? Patrick jest przekonany, że tak właśnie będzie, a winą jest monokultura wyszukiwarek. Tak jak dominacja Internet Explorera na początku XXI wieku doprowadziła nas na krawędź webdeweloperskiej przepaści, tak dziś dominacja Google`a oznacza, że życie spamerów stało się bardzo łatwe. Zaadaptowali się do homogenicznego ekosystemu wyszukiwania z łatwością. Gdyby przyszło im żyć w świecie, w którym rynek wyszukiwarek wyglądałby jak współczesny rynek przeglądarek, ich działania wiązałyby się ze znacznie większymi kosztami.
O monokulturze Google`a pisze też znany bloger Jeff Atwood (Coding Horror):
„Widzimy poważne pęknięcia w algorytmicznych fundamentach wyszukiwania zbudowanego przez Google`a domu. Bałem się napisać o tym artykuł, myśląc, że nazwą mnie niekompetentnym wariatem (…) ale nie mogę nie zauważyć, że nie tylko ja mam problemy z wynikami Google`a w ostatnich kilku miesiącach. Po prawdzie hałas bębnów towarzyszący opadającej jakości wyszukiwań stał się ostatnio ogłuszający”.
Nie inaczej sądzi Marco Arment, jeden z współtwórców platformy Tumblr:
„Niemożliwe stało się przeprowadzenie jakichkolwiek znaczących badań nad produktami za pomocą Google`a. Ostatnio spam przejął też zapytania związane z poradami czy odniesieniami, nie zdziwię się, jeśli zacznie przejmować zapytania „adresowe” – algorytmy Google`a mają ostatnio dużo problemów z wykryciem kanonicznych źródeł zduplikowanych treści”.
Nic w tym dziwnego. Z technicznego punktu widzenia większość indeksowanych przez Google`a witryn nie jest spamem. To jedynie zlewy na tandetną treść, pisaną na zamówienie żądnych zysków marketerów optymalizowanym pod kątem wyszukiwarek językiem przez nędznie opłacanych autorów. Jak pisze Arment, „wyszukiwanie zaczęło przypominać próbę zadania pytania na pchlim targu głodnych, zdesperowanych sprzedawców, z których każdy twierdzi, że zna odpowiedź na każde pytanie, jakie możecie zadać”.
Czy w tej sytuacji jedynym wyjściem będzie rozbicie monopolu Google`a, nawet przy pomocy rynkowych regulatorów? Jakie jest wasze zdanie? My w redakcji Webhosting.pl coraz częściej zaglądamy do innych wyszukiwarek. Dla anglojęzycznych zapytań coraz lepsze wyniki przynosi wyszukiwarka Blekko. Dla polskich – niestety wciąż nie ma dobrej alternatywy dla Google`a.
źródło: BusinessInsider.com